Pierwotnie wpis ten miał stanowić tylko niewielką sekcję publikacji na temat podróży na Mauritius (tutaj są inspiracje do wyjazdu na tą niezwykłą wyspę). Miał pomóc i podpowiadać jakiego operatora telefoni komórkowej oraz Internetu mobilnego można wybrać wybierając się tam z Polski.
Nie mniej, im głębiej wchodziłem w rozważania na temat poszczególnych elementów układanki, tym więcej pojawiało się treści. Finalnie urósł do samodzielnego elaboratu, który można próbować generalizować i przenieść na rozważania na temat innych krajów, spoza Unii Europejskiej.
Dziś opowiem Wam, jak można podejść pod nieoczywisty wybór Internetu mobilnego na wyjazd poza Unię Europejską i nie dać się/nie zbankrutować przez ceny roamingu.
A wszystko zaczynało się tak:
Jeśli chodzi o Internet mobilny, to najlepiej skorzystać z usług emtel, a nie mtel. Subtelna różnica, ale jednak dość zauważalna i to od pierwszego momentu pobytu na Mauritiusie, ale po kolei.
Kryteria wyboru Internetu mobilnego
Swoje poszukiwania rozpocząłem od jasnego zdefiniowania kryteriów. W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do stosunkowo wysokiej jakości usług telekomunikacyjnych, szczególnie w ostatnich kilku latach. Właśnie dlatego ma być szybko, stabilnie, tanio i najlepiej, żeby wszystkie formalności dało się załatwić jeszcze z kraju, zanim wsiądziemy na pokład samolotu.
Pamiętajcie, że im bardziej odległa od kontynentu wyspa, im mniej ma prężną gospodarkę, w im trudniejszy i mniej dostępny dla człowieka teren się zapuszczacie, tym trudniej o spełnienie powyższych wymagań i często trzeba wziąć na to mocną poprawkę.
Globalni operatorzy usług telefoni komórkowej i Internetu mobilnego
Całe rozważania trzeba zacząć od tego, że przy wyborze operatora telekomunikacyjnego można pójść na skróty. Wystarczy dać się skusić na „globalnych operatorów”, którzy są skupieni na obsłudze turystów.
Bynajmniej, nie chodzi tutaj o globalnych potentatów telefonii komórkowej, którzy są obecni w wielu krajach pod tą samą lub zmienioną marką. Można tu wspomnieć choćby T-Mobile, Virgin, czy AT&T.
Bardziej chodzi o operatorów, którzy są tylko fasadą i zajmują się dystrybucją swoich usług oraz podpisywaniem wielu umów roamingowych. Pokrywają oni jak największy obszar geograficzny, tak żeby odbiorcom zapewnić dostęp do tych usług. Wśród nich znajdziemy takich graczy jak choćby Airalo, Holafly, Nomad Travel. Tylko jak zawsze, tak i w tym wypadku jest pewne ale. Diabieł tkwi w szczegółach. Dla tych, którzy są mało wymagający, to idealna opcja. Płacą, jeżdżą po kolejnych krajach i mają z głowy.
Global vs. local
Dla wszystkich innych, którzy nie chcą skończyć pakietu danych w połowie urlopu i kilkukrotnie przepłacić za równowartość usług lokalnego operatora, nie chcą mieć Internetu wolniejszego niż wszyscy znajomi dookoła, jest droga pod prąd, która wymaga pogłębionych poszukiwań.
Możecie się zastanawiać, skąd wynika ta różnica. Przecież jedno i drugie to sieci komórkowe jak każde inne. Otóż nie. Globalni operatorzy mają podpisany szereg umów roamingowych, najczęściej z jednym operatorem wiodącym operatorem w danym kraju, szczególnie jeśli jest mniejszy. Przy dużo większych krajach, większej ilości operatorów lokalnych, którzy pokrywają tylko ograniczone fragmenty terytorium, jest ich więcej. To oznacza, że oferując usługi dla wszystkich muszą je zbalansować, czyli pójść na liczne kompromisy. Oznacza to, że żeby zapewnić je w kraju o bardzo konkurencyjnym rynku, czyli z wieloma operatorami i niższymi cenami, jak i w pozostałych, gdzie konkurencja jest mniejsza lub nie ma jej wcale, a usługi są drogie lub bardzo drogie, muszą się nieźle nakombinować. Oferta taka nigdy nie będzie optymalna dla wszystkich obsługiwanych kierunków.
Pakiety usług telefonii komórkowej dla turystów
Zacznijmy od tego, że Polska to bardzo liberalny kraj pod względem dostępu do usług telefonii komórkowej. Liberalny, ponieważ bardzo łatwo uzyskać dostęp do tych usług. Nie trzeba się specjalnie rejestrować, a karty można kupić w każdym kiosku na rogu. Można zapłacić gotówką, pakiety danych i rozmów są bardzo szczodre, a jednocześnie bardzo przystępne cenowo.
Niestety, nie wszędzie na świecie jest tak samo. Tekst miał być o Mauritiusie, więc niech nam dalej służy za przykład. Tak więc, na Mauritiusie osoby będące obcokrajowcami na pobycie turystycznym i nie chcące się wiązać umową z operatorem, mogą nabyć usługi od kilkunastu operatorów. To co jest szczególne, to po analizie oferty lokalnych operatorów można zauważyć, że część z nich oferuje specjalne pakiety turystyczne. U obu rozważanych przeze mnie operatorów, my.t i emtel, jest pakiet nastawiony na Internet mobilny, z niewielką liczbą minut na rozmowy i nieograniczonymi SMSami.
Przy okazji innych wyjazdów i analizy oferty, podobne rozwiązania widziałem też u innych operatorów. Pierwszy raz chyba w Dubaju, 5 albo 7 lat temu.
Rejestracja pre-paid
Tak jak w Polsce, tak i na Mauritiusie, kartę SIM trzeba zarejestrować. U nas w kraju to kompletna fikcja, bo praktycznie nikt kart pre-paid nie rejestruje. Jak to mówią – kolejny martwy przepis, ale nie w przypadku Maritiusa. Tutaj podajesz cały zestaw danych, łącznie z tymi dotyczącymi przylotu, jeszcze podczas procesu kupowania karty przez Internet. Plus jest taki, że w zamian karta czeka gotowa do odbioru na lotnisku (lub w dowolnym innym punkcie dystrybucyjnym na wyspie, jeśli nie zależy Ci na tym, żeby wejść w jej posiadanie zaraz po wylądowaniu). Mega rygorystyczni też nie są, bo wystarczy pokazać paszport o danych zgodnych z tymi z wniosku. Wtedy mają podstawę do wydania wcześniej opłaconej i przygotowanej dla Ciebie karty SIM lub danych do uruchomienia karty e-SIM.
Szybkość Internetu mobilnego i pokrycie sygnałem
Pierwsza kwestia, to staranne przeanalizowanie prędkości uzyskiwanych przez użytkowników u poszczególnych operatorów. Z uwagi na fakt, że nie było mnie na miejscu i nie mam tam żadnych znajomych, a poszukiwałem źródła informacji pomagającego dobrze wybrać, trafiłem na stronę linkowanego już powyżej pasjonata mobilnego Internetu na świecie – https://www.phonetravelwiz.com/ (tutaj link do wpisu o sytuacji w Polsce). Na swojej stronie pokazywał piękne diagramy prędkości downloadu i uploadu oraz jak to się rozkłada w poszczególnych obszarach danej lokalizacji. W tym wypadku mówimy o wyspie Mauritius.
Wiadomo, że pewnie w jakiejś części trzeba przekazywane informacje podzielić na pół. Nie mniej, jego wpisy wyglądają na dość rzetelne i merytoryczne.
To co nie jest bez znaczenia i czego nie można pomijać, to że wyspy pochodzenia wulkanicznego mają bardzo zróżnicowaną wysokość. Zmienia się ona bardzo dynamicznie, co wiemy z autopsji, bo ostatnio odwiedzamy same takie. W takim terenie niezwykle trudno zapewnić ładne pokrycie sygnałem we wszystkich zakamarkach, dużo trudniej niż na stosunkowo płaskim Mazowszu. Właśnie dlatego diagram pokazujący pokrycie geograficzne tak mocno nabiera na znaczeniu.
Muszę przyznać, że czynnik stopnia pokrycia wyspy oraz sama wygoda procesu zakupu sprawiła, że na Mauritiusie skusiłem się na ofertę emtela.
Był jeszcze jeden powód, dużo mniej istotny, ale jednak. my.T za wszelką cenę chciał opłaty w EURO, a emtel w Rupiach Mauryjskich. Na tamten moment cena była korzystniejsza w Rupiach. A co więcej, że to egzotyka i bardzo chciałem zobaczyć jak przy transakcji zachowa się mój bank i jak ją policzy, to tym bardziej szala przechylała się na stronę eksperymentu.
Decyzji nie żałujemy. Cena wyszła lepsza w Rupiach, a co więcej, przez cały wyjazd nie doświadczyliśmy najmniejszych problemów natury telekomunikacyjnej.
Kompatybilność telefonu
W zależności od tego, jakim sprzętem dysponujesz, warto się upewnić co do możliwości skorzystania z e-SIM. Jeśli nie masz stosunkowo nowego telefonu ze średniej lub wysokiej półki, to zdecydowanie warto poczytać na temat możliwości skorzystania z rozwiązania z kartą.
Jeśli się okaże, że telefon jednak nie akceptuje e-SIM, wówczas do wyboru zostaje nam zwykła karta SIM. Tutaj jednak jeszcze warto się upewnić co do formatu karty jaki akceptuje nasz telefon. Może to być zwykły, micro- lub nano- SIM. O ile w Europie jest już standardem, że producenci robią nano z przejściówkami na większe formaty, o tyle w bardziej odległych regionach globu nie musi to być takie oczywiste.
Przy okazji kompatybilności warto też wspomnieć o pasmach częstotliwości, w jakich działa telefonia komórkowa w poszczególnych krajach. Piszę o tym, ponieważ może się okazać, że Wasz telefon jest bezużyteczny w kraju, do którego się wybieracie. Warto upewnić się również w tym względzie, żeby niepotrzebnie nie taszczyć ze sobą cegły. Niby ma nam przy okazji ratować „życie” (umożliwiając skorzystać z zainstalowanych aplikacji, np. bankowych), a może być bezużyteczna.
Odbiór karty e-SIM na Mauritiusie
Po wylądowaniu czekała nas jeszcze jedna niespodzianka.
Już wychodziliśmy z terminala, a tu piękna kolejeczka. Patrzymy za czym. Czy to jakaś wypożyczalnia samochodów premium, która ulokowała się jeszcze w strefie międzynarodowej? A może jakiś lux hotel, który dba o odwiedzających zanim ci postawią pierwszy krok na ziemii Mauritiusu?
Otóż to była kolejka do odbioru kart eSIM. Potulnie stajemy. Jest już spory ogonek. Stoimy chwilę, ale akurat załapujemy się na panią z tabletem, która chce przyspieszyć wydawanie i zaczyna od nas. Podajemy paszport. Na chwilę znika. Przychodzi po chwili i mówi, że niestety, ale nic dla nas nie ma. ALE JAK TO?!?!?
Dostaje od niej namiary na lokalne WIFI, sprawdzam pocztę z zamówieniem i ZONK! Kupiłem, ale nie u nich, tylko u konkurencji! 5 do 10 minut stania poszło psu na budę. Pani mówi, że ten mój punkt jest zaraz przed terminalem.
Nie ma mojej kart SIM i co dalej?
Nie ukrywam, że ze skwaszoną miną i mocno zdegustowany maszerowałem przed terminal. Już oczami wyobraźni widziałem taką samą kolejkę, lub nawet większą. Co gorsza, na 30-stopniowym upale, a tutaj w terminalu tak pięknie działała klima. Nic, tylko idealny początek wakacji, a tu zaraz jeszcze trzeba powtórzyć celebre po samochód. O właśnie, karta potrzeba na gwałt, bo od lokalsa trzeba odebrać samochód , a godzina odbioru się nieubłaganie zbliża. Tym razem nie daliśmy się oskubać żadnej „sieciowej” wypożyczalni z globalną marką, która oferuje lokalny bajzel i nieogarniecie za cenę z kosmosu.
Wychodzimy na zewnątrz terminala do tego punkt odbioru, zaraz przy wyjściu, a tam kolejny ZONK!!!! Nie ma żadnej długiej kolejki. Nie na w ogóle żadnej kolejki, bo podchodzimy jako pierwsi i do czasu obsłużenia, jako jedyni klienci.
Pan bierze paszport, wszystko sprawdza i daje kwitek odbioru do podpisu. Po chwili patrzy, że eSIM. Pewnie już czuł kłopoty na horyzoncie. Jeszcze turysta z Polski, nie dość że po długiej podróży, to pewnie z telefonem co nie zadziała. Na domiar złego wziął eSIM, to na bank skazany na niepowodzenie.
Wklepałem co kazał i co miał na karteczce do przekazania dla mnie. I faktycznie nie działa! Dramat! Rzut oka fachowca. Po chwili wpisał APNa i wszystko rusza.
I tak sobie zacnie działało przez cały wyjazd. To była mega dobra decyzja i tylko trzeba było sobie przed wylotem wbić do głowy, od kogo te dane do eSIM trzeba odebrać.
Podsumowanie
Przy kolejnych wpisać, odnośnie pod wyjazdów poza Unię Europejską, będziemy Wam przybliżać decyzje odnośnie wyboru operatorów. Nie zawsze tak było i nie zawsze tak jest, żę wybieramy lokalsów. Nie mniej, jeszcze tak nie było, żebyśmy skusili się na tych globalsów ofertujących turystów. Gdy nie padało na lokalsów, to dobieraliśmy nieco większych. Takich, którzy pokrywali swoim zasięgiem większą, ale nie całą geografię naszej podróży, a do tego dorzucali coś więcej, np. VPN w cenie.
Podsumowując. W dzisiejszych czasach warto poświęcić chwilę przed wyjazdem i rozpoznać jego różne aspekty jeszcze w domu, zanim przebędziemy pół świata. Może to nam oszczędzić sporo stresu, a dzięki jego wyeliminowaniu nasze wakacje będą jeszcze lepsze. Telefonu potrzebujemy do płatności, tam gdzie są bezstykowe (tu nas Mauritius bardzo pozytywnie zaskoczył), do załatwienia przelewów za różne opłaty stałe, do komunikacji z rodziną i znajomymi. Dziś ciężko jest żyć w całkowitym odcieciu od świata cyfrowego. Właśnie dlatego telekomunikacja stanowi tak istotną kwestię na wyjazdy zdala od domu.